piątek, 21 września 2012

....




Zawieszam na czas nieokreślony. Jeśli opowiadanie powróci, napiszę to na
wersonowo.blogspot.com. Przepraszam tych, których zawiodłam.

Pozdrawiam, kocham was wszystkich,
Werson. Xxx

niedziela, 9 września 2012

Rozdział Pierwszy.



 Dobra, czytasz na własną odpowiedzialność. 


 *Oczami Esme (opis wczorajszego dnia)*

Obudziłam się rano, gdzieś koło 10tej. Dziś akurat miałam wolne od pracy. Wstałam i poszłam do łazienki, skorzystałam z porannej toalety. Podeszłam do umywalki. Jej biały kolor przemieniał się już w żółty, a na jej brzegach znów była świeżo zaschnięta krew z ran mojej matki, które na nowo zadała sobie żyletką. "Znowu to robi, jak ją znam nawet nie poszła do tego lekarza..." Przeszło mi przez myśl. No, nic wzięłam do ręki jakąś szmatkę i zaczęłaś zmywać. Jeden z włosów leżących przy odpływie przykleił się do moich świeżo zadanych sobie ran, lecz moje były z zupełnie innego powodu. "No kurczę świetna rodzinka..." pomyślałam. Wyjęłam włos z rany, przemyłam twarz w czystej już umywalce i poszłam się ubrać. Była sobota, a ja uwielbiałam swój stary, przedarty już T-Shirt i bardzo luźne, krótkie spodenki. 'Ale cóż, nie zrobię ze sobą tego, co moja matka'. Idąc do swojego pokoju zauważyłam, że jej drzwi są niedomknięte, podeszłam więc bliżej i uchyliłam je lekko. Siedziała na środku łóżka, plecami do wejścia. Jej włosy były potargane, ubrania już brudne po kilku tygodniach noszenia, a w ręku trzymała butelkę najtańszej jak to tylko możliwe wódki. Pewnie dlatego wokół łóżka leżało ich już kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt. Weszłam do niej, po raz pierwszy od kilku ładnych tygodni chciałam się do niej odezwać. -Mamo, nie możesz tak.... -Wyjdź.- Przerwała mi. -Nie chcę cię widzieć.- dodała. Wyszłam tak, jak cię prosiła. Śmiercią mojego ojca się nie przejmowała, miał polisę na życie, a ona i tak już od kilkunastu lat go nie kochała. Od razu chodziła na imprezy, stała się bardziej rozrywkowa niż połowa osób w mojej szkole razem wziętych. Była taka do dnia, w którym poznała Jake'a. Był on przystojny, muszę przyznać. Ale nic więcej, ale moja matka go pokochała, od razu. Niedługo potem się wprowadził, i razem chodzili na te balety. Pewnego dnia Jake zaczął mnie molestować. Mówiłam to mamie, ale twierdziła, że zmyślam. Wierzyła mu bezgranicznie, a on z dnia na dzień stawał się coraz śmielszy. W końcu, pewnego razu gdy odrabiałam lekcje Jake mnie zgwałcił. Było to na dzień przed tym, co jak widać nieodwracalnie zmieniło moją matkę. 
Owego dnia moja matka miała pilne wezwanie w pracy, musiała w trybie natychmiastowym wylecieć na Florydę. Poprosiła więc, żebyśmy do niej dolecieli i przywieźli jej rzeczy. Gdy lecieliśmy samolot stracił jeden silnik, potem kolejny. Z wielką siłą runął na ziemię. Z 300 osób na pokładzie przeżyło tylko 14. W tym ja.. Jake zginął, ledwo można go było zidentyfikować. Wtedy moja matka się załamała. Przestała jeść, tylko piła, i piła i piła. W końcu wpadła w nałóg. Winiła mnie za to, że Jake zginął. Gdy dowiedziała się, że przeżyłam ja, nie Jake tylko się rozpłakała i spoliczkowała mnie. Uważała, że to przeze mnie nie żyje. Choć od katastrofy minęło ponad dwa lata ona wciąż się nie otrząsła. Jedzenie podawałam jej w proszku, wsypując do wódki, tak, żeby się nie zorientowała. Dlatego dziwiła się, że wciąż żyje. Od mojego wyjścia ze szpitala, te ponad dwa lata temu zamieniła ze mną góra 10 zdań. Wszystkie podobnej treści jak teraz. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, cały czas o niej myślałam. W końcu zaczęłam winić się za śmierć Jake'a, ale lekarz, do którego umawiałam mamę wybił mi to z głowy. I tak żyłam z dnia na dzień wychowując się sama. Nawet miałam gorzej, bo choć z pozoru sama sobie radziła, to musiałam się też zajmować swoją mamą. Co wieczór musiałam ją wyciągać z pokoju, żeby poszła się wykąpać, czy choćby przemyć. Musiałam utrzymywać ją i siebie, podjęłam więc pracę w sklepie spożywczym, pieniądze z polisy mojego ojca już dawno przepiła. W szkole uczyłam się dobrze. Nie byłam jakimś kujonem, ale też nie przeciętną uczennicą małego liceum. Chciałam się dostać na dobre studia, toteż musiałam mieć świetne wyniki w nauce. Dlatego też, ostatnio coraz trudniej było mi pogodzić pracę, szkołę i opiekę nad mamą. Nie miałam też żadnych przyjaciół. Dziewczyny już nie chciały się ze mną przyjaźnić, nie wiedziałam dlaczego. Ale w sumie dla mnie to było lepsze, nie chciałam znów się zawodzić na ludziach. Przeszłam trzy straty przyjaciół. Prawdziwych przyjaciół, nie takich tam kolegów, z którymi czasami się widywałam. To był kolejny nóż w serce, otrząsnęłam się po tym, ale straciłam 90% wiary w ludzi, po prostu bałam im się na nowo zaufać. Co prawda sporo, naprawdę sporo kolesi w szkole się za mną uganiało, sama, z wieloma kompleksami, ale muszę przyznać, że jestem bardzo atrakcyjną młodą kobietą. Ale uganiali się za mną sami palanci, albo tacy, na których nie zwracałam uwagi. Czasem samotność tak mi doskwierała, że przyjmowałam zaloty na przykład jakiegoś przystojnego baseball'isty, ale później on mnie zdradzał z jakąś plastikową, ze sztucznym biustem od bogatych rodziców niunią. Byłam na tym świecie zupełnie sama, a do tego musiałam walczyć o przetrwanie i wychowywać swoją matkę. Dużo czasu też poświęcać na naukę. I te niespełnione miłości... Samotność, i straty przyjaciół sprawiały, że już nie mogłam wytrzymać. Zadawałam sobie rany żyletką. To pomagało mi zapomnieć choć na chwilę o mojej matce, to o nią martwiłam się najbardziej. 
Starą, tępą, zużytą żyletką. Fale bólu zalewały mnie niemal natychmiastowo, gdy próbowałam te tępe końcówki wbić sobie w wewnętrzną część nadgarstka. Stąd te wszystkie rany na rękach. Próbowałam je zakryć jak tylko można, udawało mi się,, nikt ich nie widział, a przynajmniej udawał, że nie widzi. Przerwałam kolejną dawkę przemyśleń, wróciłam do swojego pokoju, zaczęłam się ubierać. Nic na dzisiaj nie planowałam. Założyłam więc starą, troszeczkę poprzecieraną w niektórych miejscach flanelową koszulę w grubą, czarno niebieską kratę, jeansowe, nowe spodenki z flagą europejską na kieszonce, a na nogi nałożyłam neonowe converse'y, które dostałam na tydzień przed śmiercią taty. Blond włosy, sięgające do pasa rozczesałam i pozostawiłam rozpuszczone, na wypadek, gdybym się tak bardzo nudziła, to żebym mogła się nimi pobawić. Zrobiłam naprawdę delikatny make-up, choć nie wiedziałam po co w ogóle, chyba że dla swojej satysfakcji. Moja naprawdę idealnie czekoladowa karnacja doskonale kontrastowała z białymi skarpetkami. Poszłam do kuchni, zajrzałam do szafki po czym wzięłam z niej jedną butelkę taniej wódki, którą mama trzyma w zapasie. Zawołałam bąbla, kundla, który przypałętał się do nas, jak jeszcze byłam dzieckiem i powiedziałam, żeby ze mną poszedł. -Tylko ty mi zostałeś.- Rzuciłam do niego głaszcząc go po wyczesanej, gładkiej sierści. Wyszłam z domu i poszłam na dach, często tam przesiadywałam rozmyślając. Matka na pewno nie pamiętała co dziś za dzień skoro nie myśli nawet, żeby chodzić do toalety. A nawet jeśli kojarzyła fakty, za nic nie dałaby po sobie tego poznać, a tym bardziej nawet się odezwać do mnie na ten temat- tak zamierzałam spędzić osiemnaste urodziny. Z butelką najtańszej wódki. Piłam rozmyślając o wszystkim, co raz gadając coś do bąbla. 
To nic, że już jutro zaczynał się rok szkolny. 
Zmierzchało. 
Wypiłam dwie butelki, po czym kładąc się na dachu i oglądając gwiazdy, zasnęłam 
śniąc o niczym.

_______________________________________________________________


 Jakieś 10-11 rozdziałów.
+Każdy rozdział będzie się ukazywał co sobotę, ew. niedzielę, o 19-20, jakoś tak. 
Jeśli nie wyrobię się na czas, to oczywiście was poinformuję.
Ok, to chyba tyle, za komentarze się nie pogniewam. :P
 Dziękuję za uwagę. :3


Prolog oraz bohaterowie.





Szczęście? Szczęście, raz się je ma, a następnie ono znika. Raz uchyla się przed człowiekiem niebo, a raz nawet nie chce mu się żyć. Tak było i tym razem…
Ludzie czasem nie mają nic. Kompletnie nic, a jednak potrafią cieszyć się z życia. Żyją, czekają na następny dzień, są empatyczni. Są też ludzie, którzy mają dosłownie wszystko, a jednak chcą więcej. Dostają to, czego chcieli, aczkolwiek kompletnie nie umieją się z tego cieszyć.
To opowiadanie pokaże, jak wielka jest siła miłości i przyjaźni. Co potrafi zburzyć, a co jest nie do zburzenia, jakie wartości. Niby człowiek chce wiedzieć, co będzie następnego dnia, planuje kolejny dzień, tydzień, miesiąc, a następnie rok. Jednak z drugiej strony się tego boi. Cholernie się boi tego, co będzie jutro. Czy przypadkiem nie zdarzy się coś nieoczekiwanego, coś, przez co zmieni się wszystko?….


Główni bohaterowie:

Esme- Siedemnastoletnia uczennica High School. Blond włosa piękność o niebieskich oczach i ciekawej osobowości, lecz w życiu nie ma kolorowo. Wywalona kilka razy ze szkoły za bójki, nie zawsze potrafi sobie radzić z codziennością i problemami, jakie za sobą niesie.



Leah- Jej oczy jak i zarówno włosy są koloru brązu. Jest to bardzo tajemnicza postać, nie wiemy skąd się pojawiła, znamy mało szczegółów z jej życia. Do czasu….





Harry Styles- członek najpopularniejszego Brytyjskiego zespołu~ One Direction. Loczki, zielone oczy, uwodzące spojrzenie. Wyglądu może pozazdrościć mu każdy chłopak na świecie, krótko mówiąc, sam seks. 



Reszta bohaterów:

Niall Horan- kolejny członek zespołu One Direction.




Zayn Malik- trzeci członek One Direction, jego dziewczyną jest Perrie Edwards.





Liam Payne- czwarty członek zespołu One Direction, jego dziewczyną jest Danielle Peazer.





Louis Tomlinson- również jest członkiem One Direction, jego narzeczoną jest Eleanor Calder. 





Calry- ktoś, przez kogo zmieni się wszystko….



Bohaterowie epizodyczni:

Danielle Peazer- dziewczyna Liam’a. Jedna z najsławniejszych i najlepszych tancerek świata.




Eleanor Calder- narzeczona Loui’ego. Bardzo sławna modelka, jednak fani jej nie lubią, gdyż uważają, że zepsuła „uczucie”, które było między Harry’m i Lou.




Perrie Edwards- nowa dziewczyna Zayn’a, widać, że nie będą ze sobą krótko, to coś poważniejszego, jednak i jej fanki 1D nie akceptują w pełni. Znana na całym świecie piosenkarka.




Mama Esme <zdjęcie stare>.


Pewna fanka o imieniu Rose..



_________________________________________________________________

Przepraszam, za cholerę nie umiem pisać prologów.... :'C
Nie wiem, będziecie czytać opowiadanie? 1szy rozdział o 20 tej.
No, ponawiam pytanie. Będziecie chcieli czytać, czy usunąć bloga? :))